Tea Book Tag

Przyszedł czas, by i u mnie pojawił się TAG książkowy. Początkowo podchodziłam do tego bardzo sceptycznie i zdecydowanie nie planowałam takich „luźniejszych” postów na blogu, ale... Postanowiłam wyrobić w miarę jako taką regularność we wrzucaniu kolejnych tekstów, a aktualnie nie ma nic nowego dla Was i jestem zbyt wchłonięta przez studia, żeby znaleźć czas i siły na post wnoszący więcej do tematu, a nie będący recenzją, chociaż prędzej czy później chciałabym takie wprowadzić. Dlatego właśnie siłą rzeczy przychodzę dzisiaj z TEA BOOK TAG. Zapraszam ;)

Myślę, że większość wie o co chodzi, ale dla osób, które dotąd nie zaglądały na książkowe blogi i nie spotkały się z Tagami – podane są kategorie, do których dobierać będę książkę/książki pasujące tam idealnie moim zdaniem. Wybór należy krótko uzasadnić. 
A więc, zaczynajmy...

1. HERBATA CZARNA – TWÓJ ULUBIONY KLASYK
Kategoria marzenie. Aż boję się, że nie nie będą umiała się ograniczyć...
Z całą pewnością... Mistrz i Małgorzata Michaiła Bułchakowa. Książka, którą przeczytałam dwa razy (jak do tej pory i na pewno na tym się nie skończy). Mistrz... po prostu sam się czyta (o ile jest to tłumaczenie Ireny Lewandowskiej i Witolda Dąbrowskiego), niesamowicie wciąga, a do tego nieustannie potrafi rozbawić tak samo, choć temat do zabawnych nie należy. 

Co więcej? Lalka Bolesława Prusa i Potop Henryka Sienkiewicza – to były dwie książki dla których pierwszy raz zarwałam kawałek nocy i przy obu mam problem, by wskazać to coś, co sprawia, że je lubię. Po prostu lubię!

Wilk stepowy Hermana Hessa i Portret Doriana Graya Oscara Wilde'a – dwie niesamowite książki, które pokochałam od pierwszego wejrzenia. Uwielbiam ich klimat! (zwłaszcza ten z Wilka...) Najprościej mówiąc – mają to coś.

2. HERBATA ZIELONA – KSIĄŻKA TAK NUDNA, ŻE PRZY JEJ CZYTANIU ZASYPIASZ
(Dlaczego zielona herbata do nudnej książki?! Nie rozumiem...)
Chyba nigdy mi się zdarzyło zasnąć nad książką tak żebym mogła zrzucić całą winę na nią – bo była za nudna.
Nie chciałabym tutaj wrzucać, żadnej klasyki, która jak wiadomo czasami ma to do siebie, że trudno przez nią przebrnąć bez względu na jej wartość i kunszt pisarza, dlatego myślałam i wymyśliłam – Wybór Nicolasa Sparksa. Książka, która tak naprawdę nie powinna być przeczytana – dobrnęłam do końca tylko dlatego, żeby zweryfikować przeczytane opinie. Klasyfikowanie jej tylko jako nudnej to za mało (z resztą... nie tylko jej...).

3. HERBATA CZERWONA PU-EHR – KSIĄŻKA, KTÓREJ BOHATEROWIE CIĄGLE SIĘ PRZEMIESZCZAJĄ
Od razu przychodzi mi do głowy Władca pierścieni J. R. R. Tolkiena, a zaraz potem siłą rzeczy Hobbit tego samego autora. 
Ale nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o czymś innym, mniej „popularnym” – Bramy raju Jerzego Andrzejewskiego – powieść dość specyficzna i z pewnych względów trudna do przebrnięcia mimo krótkiej formy. Słynna książka w dwóch zdaniach. 

4. HERBATA OOLONG – KSIĄŻKA, POŚWIĘCA SIĘ ZBYT MAŁO UWAGI
Pierwsze co mi przyszło do głowy to Zasypie wszystko, zawieje Włodzimierza Odojewskiego. Książka, która chyba nie jest zbyt często czysta przez tak zwanego zwykłego czytelnika i sama pewnie bym po nią nie sięgnęła/nie wiedziała o niej, gdyby nie studia. Jest to ostatnia część tak zwanej trylogii wołyńskiej. Odojewski zabiera nas w świat Wołynia targanego II Wojną Światową, ale też konfliktami miejscowymi. Wiem, że strumień świadomości może odstraszać, ale w innej formie ta powieść nie miałaby takiego wyrazu. Sposób napisania doskonale oddaje realia kresów wschodnich. I po kilkunastu stronach można się przyzwyczaić, a nawet polubić. 

5. HERBATA BIAŁA – NIEZASŁUŻENIE POPULARNA
Nie chcę mówić o żadnych odcieniach ani innych tego typu sprawach, nie powiem o Sparksie, nie chcę się powtarzać... Problem chyba polega na tym, że rzadko sięgam po te książki popularne, aktualnie czytane przez wszystkich... 
Wiem. Pewnie zostanę zaraz okrzyczana i nie wiadomo co jeszcze, ale... skoro wykładowcy od romantyzmu otwarcie mówili nam na zajęciach, że nie znoszą Mickiewicza(!), to ja mogę powiedzieć, że nie rozumiem fenomenu... Małego Księcia Antoine'a de Saint-Exupéry'ego. Prawda? Nie powiem, że to jest zła książka, bo tego po prostu powiedzieć nie można. Poszczególne zdania są trafione w punkt, sama wiele uwielbiam, ale... tak z osobna. W całości jakoś... nie czuję tego, nie umiem... 

6. HERBATA YERBA MATE – KSIĄŻKA, PRZY KTÓREJ TRZEBA PRZEBRNĄĆ PRZEZ PIERWSZE ROZDZIAŁY, ABY AKCJA SIĘ ROZWINĘŁA
Zdecydowanie Imię róży Umberto Eco – po kilkudziesięciu stronach, kiedy rozwinie się akcja i nas zaciekawi, istnieje duże prawdopodobieństwo, że rozważania, przez które tak trudno było przebrnąć na samym początku, teraz stają się znośnie, bo chcemy wiedzieć co dalej.

7. HERBATA ZIOŁOWA – KSIĄŻKA, KTÓRĄ CZYTANO CI NA DOBRANOC, GDY BYŁEŚ MAŁY
Muminki Tove'a Jansona – najpierw była książka, a potem zrodziła się miłość do wersji animowanej, która trwa do dzisiaj. 
No i na pewno niezastąpiony Kubuś Puchatek Alana Alexandra Milnego.

8. HERBATA OWOCOWA – TWOJA ULUBIONA LEKKA KSIĄŻKA
(Znowu nie rozumiem połączenia... – nie lubię owocowej herbaty! :D)
Lekka książka... Chciałabym wpisać Ty jesteś moje imię Katarzyny Zyskowskiej-Ignaciak ale czuję wewnętrzny sprzeciw dla nazwania tej książki lekką, dlatego chyba Alibi na szczęście Anny Ficner-Ogonowskiej, chociaż jak zwykle przy tego typu książkach mam swoje ale... 

9. ICED TEA – KSIĄŻKA, KTÓRA ZMROZIŁA CI KREW W ŻYŁACH
I tu mam chyba największy problem, którego nie uda mi się rozwiązać. Horrorów nie czytam. Kryminałem, thrillerem nie pogardzę i mogłabym wymienić te, które naprawdę trzymają w napięciu i powodują, że nie można przerywać, trzeba skończyć, ale żeby mrożące krew w żyłach... Chyba nigdy nie bałam się czytając książkę? Chyba... 

Komentarze