Krystyna Mirek – „Światło w cichą noc”



Z prozą Krystyny Mirek spotkałam się po raz pierwszy przy okazji trylogii „Jabłoniowy sad” i było to bardzo udane spotkanie. Najbardziej udane za wszystkich moich spotkać z literaturą obyczajową. Tym razem sięgnęłam po świąteczną powieść „Światło w cichą noc”. Być może wiele osób nie wyobraża sobie takiej lektury poza grudniem, ewentualnie styczniem, ale dla mnie nie jest to żaden problem. Ba, nawet zupełnie nie rozumiem takiego poglądu. Dlatego przekornie pierwszego marca, sięgnęłam po książkę,w której unosi się zapach pierniczków, a świat przykrywa warstwa białego puchu. 

Antek Milewski właśnie przyjechał do Krakowa i na prośbę matki pojawił się przed starą willą, by przekazać babci przesyłkę. Ma do siebie pretensje, że nie wysłał jej kurierem albo pocztą, bo zdecydowanie nie ma ochoty na wizytę w tym domu. Jednak chwilę później znajduje się w ciepłym wnętrzu i w ramionach babci Kaliny. Kiedy widział ją ostatni raz, był dzieckiem, a teraz jest dorosłym mężczyzną, który został bez pracy, mieszkania i przyjechał do Krakowa z dość ograniczonymi funduszami, by zacząć nowe życie. Jakby wbrew sobie zgadza się przenocować w domu babci Kaliny, tym samym nie jest w stanie już tak skutecznie, jak dotąd, uciekać przed przeszłością i problemami rodzinnymi. 

Magda od jakiegoś czasu spotyka się z kolegą z pacy, Konstantym, szefem działu kredytów. Mężczyzna jest zawsze uśmiechnięty, pełen energii, czym stale przyciąga do siebie kobiety. Magda się zakochuje, jednak nie ma pojęcia, co czuje i myśli mężczyzna. Do czasu, gdy dostaje pierścionek, zaproszenie na rodzinny obiad i nie chcąc rozczarować Konstantego, zobowiązuje się do przygotowania kolacji wigilijnej. Kolacji, której od wielu lat w jej domu nie było. 
Do tej pory Magda i jej dwaj bracia, Michał i Bartek, w okresie świątecznym wyjeżdżali na urlop i na gorącej plaży próbowali zapomnieć, że w tym samym czasie każdy dom w kraju ozdabiają kolorowe światełka, a przy stołach spotykają się szczęśliwe rodziny. 

Krystyna Mirek tworzy bohaterów, których nie sposób nie polubić. Zarówno tych najbardziej wysuniętych na pierwszy plan, jak i tych nieco schowanych, jak odpowiedzialny za wszystko i wszystkich Michał, niebieski ptak Bartek i ciepła, będąca dla wszystkich babcią, Kalina. A kiedy już prawie wszyscy zdobędą naszą sympatię, przy pomocy lekkiej, czasami zabawnej (dobrze zabawnej!) fabuły autorka podaje nam dużo bardziej poważne tematy. Każdy z bohaterów ma za sobą trudną przeszłość i musi odpowiedzieć sobie na kilka pytań, zmierzyć się w końcu z przeszłością i zdecydować się na stawienie czoła rzeczywistości. 

„Światło w cichą noc” to powieść pokazująca nam, że nie można do końca uciekać przed trudnymi doświadczeniami. Trzeba spróbować je oswoić. Tak samo jak nie można przez całe życie pielęgnować w sobie dawnych uraz. Trzeba umieć wybaczać i innym, i sobie. Bo w życiu liczy się tylko szczęście i miłość. 

Krystyna Mirek po raz kolejny mnie nie zawiodła i mogłam bardzo miło spędzić dwa dni z jej bohaterami. Z bohaterami do których na pewno wrócę, bo już nie mogę się doczekać, kiedy sięgnę po drugi tom serii „Willa pod Kasztanem”, czyli po „Światło o poranku”. 
Spotkanie z Magdą, Antkiem i resztą bohaterów polecam każdemu, kto szuka ciepłej powieści obyczajowej, z delikatną miłością w tle. Na pewno nie będziecie zawiedzeni.

Komentarze