Susan Meissner – „Dziewczyna z nagietkowym szalem”

Każdy z nas kogoś kiedyś stracił. Pewnie nie raz zastanawialiśmy co by było gdyby… Gdybyśmy się nie spóźnili albo przyszli 10 minut później, gdybyśmy umówili się na inny dzień, albo… Dwie bohaterki „Dziewczyny z nagietkowym szalem” Susan Meissner zadają sobie właśnie takie pytania.




Taryn Michaels samotnie wychowuje córkę, po tym jak 11 września 2001 roku straciła męża. Zdaje się, że otrząsnęła się po tragedii. Pracuje w sklepie z materiałami, zajmuje się córką… Jednak jej, uporządkowany mniej więcej do tej pory, świat trzęsie się w posadach, gdy w jednym z magazynów publikowane są zdjęcia z tamtego dnia, wśród których znajduje się również zdjęcie Taryn. Właśnie zbliża się dziesiąta rocznica ataku na World Trade Center i kobieta nie jest w stanie już uciec przed wspomnieniami, w których jedno z głównych miejsc zajmuje tytułowy szal, a którego już nigdy później nie widziała. 

Clara Wood żyła sto lat wcześniej niż Taryn. Młoda pielęgniarka przybyła na Manhattan, marząc o życiu w wielkim miejscu. Od zawsze w tym miejscu było coś, co ją do niego przyciągało. Jednak to właśnie tam wybucha pożar w budynku, w którym pracuje również Clara. Dziewczynie udaje się uciec, jednak wiele innych osób nie ma takiego szczęścia. Wśród wielu zabitych znajduje się także mężczyzna, którego ona pokochała. Clara nie mogąc otrząsnąć się po tragedii, podejmuje pracę w szpitalu na wyspie Ellis. Ellis jest swoistym buforem przed wpuszczeniem imigrantów na stały ląd Stanów Zjednoczonych. Staje się nim również w życiu dziewczyny oddzielając ją od przeszłości i oddzielając wciąż od przyszłości. Pewnego dnia na jednym ze statków przypływa mężczyzna z kobiecym szalem w nagietki na szyi, który od pierwszej chwili przyciąga wzrok Clary. Los chce, że dziewczyna zostaje wplątana w życiowe problemy nowo przybyłego… 

Obie bohaterki zmagają się z cierpieniem po stracie kogoś najbliższego, a także z poczuciem winy, bo może gdyby… Obie też nie pozwalają sobie, by pójść dalej i po prostu żyć, otworzyć się na to, co życie może im jeszcze przynieść. W losach obu ogromną rolę odgrywa pomarańczowy szal, a ostatecznie łączy oba wątki. Obu również musi pomóc ktoś trzeci… 

Książka Meissner została podzielona na rozdziały w których poznajemy historię z punktu widzenia bohaterek. Obu towarzyszymy w codziennym życiu, ale też poznajemy ich przeszłość, która tak bardzo zaważyła na ich życiu. Na początku każdego rozdziału, w którym zmienia się narratorka znajdujemy informację z imieniem i rokiem wydarzeń, więc nie ma obaw, że się zgubimy. Oba wątki wciągają, a my łatwo wiążemy się z bohaterkami. W moim przypadku mocniej miało to miejsce w przypadku z Taryn, której część jest objętościowo znacznie skromniejsza i trochę żałuję, że nie mogłam jej dłużej towarzyszyć, jednak mimo to książka bardzo mi się podobała. Decydujące znaczenie miał tutaj dla mnie chyba styl autorki. Powieść została napisana w narracji pierwszoosobowej, której z reguły nie lubię. Przeważnie gdy mam do czynienia z książkami kobiecymi napisanymi w taki sposób, mam wrażenie, że przez to wszystkie uczucie i przemyślenia wypadają zbyt naiwnie i infantylnie. Tutaj się tak stało, także ogromny plus dla autorki. 

Jeśli lubicie historie emocjonalne, które nie zawsze dzieją się w aktualnym czasie, których narracja toczy się na dwóch planach czasowych to z całego serca polecam Wam „Dziewczynę z nagietkowym szalem”.

Komentarze