Remigiusz Mróz – „Rewizja”

Skończyłam czytać w niedziele, a ta książka ciągle siedzi mi gdzieś z tyłu głowy. „Kasacja” i „Zaginięcie” mi się podobały i to bardzo. „Rewizja”... przebiła wszystko. 

Z dorobku Mroza przeczytałam do tej pory tylko serię z Chyłką i Forstem i spośród tych pięciu książek „Rewizja” jest u mnie zdecydowanym faworytem.




Minęło już sporo czasu od sprawy Szlezyngierów. Oryński został junior associate, a jego nowym patronem jest Lew Buchelt nazywany przez chłopaka... Borsukiem. Chyłka po odejściu z kancelarii udziela porad prawnych... w galerii handlowej. Za jedyne 49zł. Przy czym pilnuje, by utrzymać stałe stężenie alkoholu we krwi. 

Niespodziewanie dla samej siebie, Joanna zostaje obrońcą Roberta Horwata – Cygana noszącego też zgodne ze swoją tradycją imię Bukano. Rom jednego dnia traci żonę (Polkę) i córkę, które zostają w brutalny sposób zamordowane. Główne podejrzenie pada na mężczyznę, zwłaszcza, że teraz jemu powinno zostać wypłacone bardzo wysokie ubezpieczenie. Sprawa zapowiada się ciężko, bo nikt nie ma zamiaru pomagać Cyganowi w udowodnieniu swojej niewinności, a środowisko romskie nie dopuszcza do siebie ludzi z zewnątrz. Zwłaszcza jeżeli chodzi o osobę, która została uznana za nieczystą po ślubie z Polką. Od wyniku procesu karnego zależeć będzie proces cywilny przeciwko ubezpieczycielowi, który odmawia wypłaty.

Obsługą prawną firmy ubezpieczeniowej Salus zajmuje się nie kto inny jak nowy patron Kordiana. Aplikant ma nadzieje, że wykazując się w tej sprawie, przejmie obsługę firmy po coraz bardziej zbliżającym się do emerytury prawniku. Szybko jednak okazuje się, że praca dla Salusa nie jest spełnieniem jego marzeń. Poznając prokurenta firmy, od razu nabiera przekonania, że czyste interesy przeprowadzane zgodnie z prawem nie są dla nich codziennością. 

W sprawie pojawia się coraz więcej zagadek. A Zordon i Chyłka, którzy przez cały czas od rozstania prawniczki z kancelarią Żelazny&McVay nie zamienili ze sobą ani słowa, teraz muszą to zmienić. Czasem nawet ryzykując swoją karierą. Jeśli nie życiem.

„Rewizja” różni się nieco od swoich poprzedniczek. Akcja nie pędzi w tempie do jakiego przyzwyczaił nas już Mróz, nie ma scen typowych dla kryminału, czy thrillera. Nikt nie ląduje w szpitalu, nikt nie zostaje pobity. Ale... to wcale nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Zostałam zupełnie … oczarowaną tą książką, chociaż to może złe stwierdzenie w odniesieniu do kryminału, no ale co zrobić skoro naprawdę tak było? „Rewizja” ma po prostu to nieokreślone „coś”. Na przemian śmiałam się i wkurzałam na Zordona. 
Co jeszcze można powiedzieć na zachętę? Chyłka, chociaż tego nie chce, odsłania nam coraz więcej siebie. Pojawia się jej przeszłość, do której przecież nie dopuszczała nikogo. Przeszłość, którą jak można wnioskować po zakończeniu... poznamy jeszcze trochę lepiej. O samym zakończeniu lepiej pisać nie będę, bo znowu zacznę marudzić jak można tak kończyć i że chcę następną część. A zresztą... Chcę następną część! Już, zaraz! :D

Komentarze