Dzisiaj
chcę Wam pokazać to, co trafiło w moje ręce w tym miesiącu, a
konkretnie to w tym tygodniu. Tak, wszystko z tego tygodnia... Czyste
szaleństwo. Generalnie ostatnio coraz częściej kupuję książki,
żeby mieć swoje własne, ale w takiej ilości to nigdy. I wiem, że
pewnie większość osób, które tutaj zajrzą nie znajdą w tym
tekście zbyt wiele tytułów, które by zwróciły ich większą
uwagę i zatrzymały przy sobie zainteresowanie. Wędrując po wielu
blogach od razu zauważyłam, że sięgacie przede wszystkim po
nowości, z którymi mi nie do końca po drodze. Tak już mam :)
A
więc, przechodząc do rzeczy...
Część
pierwsza – zakupy antykwariatowe. Uwielbiam. I naprawdę aż mi się
serce krajało, że nie wzięłam ze sobą jeszcze tyyyluuu książek,
które bym chciała.
fot. gulinka
1.
Zbigniew Uniłowski „Wspólny pokój” – książka z
dwudziestolecia międzywojennego. Czytałam na zajęcia i teraz
skorzystałam z okazji, żeby zaopatrzyć się we własny egzemplarz.
Uniłowski wykorzystując wątki autobiograficzne doskonale
przedstawia ówczesny świat, życie i problemy artystów. Artystów
innych niż ci, których głównie kojarzymy z latami 20-stymi. Jego
bohaterowie są bardzo jeszcze bardzo blisko sytuacji młodopolskiej.
2.
William Shakespeare „Poskromienie złośnicy” – prawdę mówiąc,
nawet nie wiem jakie oceny ma akurat ten dramat Mistrza, ale jak
zobaczyłam nie mogłam nie kupić. Ot, syndrom filologa :D
3.
Stanisław Dygat „Dworzec w Monachium” – na zajęcia czytałam
„Jezioro Bodeńskie” tego autora i może nie znalazło się wśród
ulubionych, ale na pewno podobało mi się i ta książka znalazła
się u mnie przede wszystkim z ciekawości.
4, 5,
6 Tadeusz Konwicki „Wschody i zachody słońca”, „Sennik
współczesny”, „Kompleks polski” – motywacja zupełnie taka
sama jak powyżej, chociaż kontekst nieco inny. Czytałam „Małą
apokalipsę” i zupełnie się zakochałam, coś niesamowitego, a
szczególnie pierwsze 20 stron! (Swoją drogą naprawdę polecam!).
Mam nadzieję, że i tym razem będzie chociaż prawie tak dobrze.
7.
Agnieszka Osiecka „Szpetni czterdziestoletni” – (zaczyna się
klarować prawidłowość :D) znów zdecydowało nazwisko. A potem
otworzyłam i gdy tylko zorientowałam się, że jest to opis tego
wszystkiego wtedy... wiedziałam już, że koniecznie książka musi
być moja.
Teraz
część druga z paczki, która dzisiaj do mnie dotarła:
fot. gulinka
1.
Jerzy Kosiński „Malowany ptak” – od dawna słyszałam od cioci
same zachwyty tą książką, więc w końcu zaufałam, nie
sprawdzając nigdzie opinii no i jest u mnie. Mam nadzieję, że się
nie zawiodę.
2.
Jane Austen „Duma i uprzedzenie” – czytałam jakiej dwa lata
temu? Przeczytałam, ale ogromnego zachwytu jednak nie było. A
korzystając z okacji, że mama już od jakiego czasu marudziła, że
sama chciałaby przeczytać jeszcze raz i może w końcu zrozumieć
zachwyty, postanowiłam dać jeszcze jedną szansę tej książce, bo
na pewno spojrzę teraz na wszystko inaczej.
3.
Italo Calvino „Jeśli zimową nocą podróżny” – co tu dużo
mówić, moja miłość. Czytałam na zajęcia z narratologii i zakochałam się od pierwszych zdań. Niesamowita książka, a
szczególnie jej forma. Możecie być pewni, że kiedy ją sobie
przypomnę, na pewno pojawi się o niej tekst.
4.
Stendhal „Czerwone i czarne” – chyba nazwisko i tytuł mówią
same za siebie? Klasyka francuska, którą po prostu trzeba
przeczytać!
I
teraz podstawowe pytanie? Że niby kiedy ja to wszystko przeczytam?
;D
Jeżeli
ktoś czytał, szczególnie Kosińskiego, dajcie znać, czy powinnam
nadal ufać ;D
Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń