Remigiusz Mróz – "Deniwelacja"

Minął rok odkąd Osica pożegnał Forsta na dworcu. Zakopane przez ten czas powoli zapominało o Bestii z Giewontu. Wszystko miało pójść w dobrym kierunku. Ale czy poszło? 




W zimowej stolicy Polski znów dochodzi do morderstw i wiele każe sądzić, że organy ścigania mają do czynienia z seryjnym mordercą. Sprawą zajmują się znani nam już prokuratorzy z Krakowa – Dominika Wadryś-Hansen i Aleksander Gerc. Sprawą, w której coraz więcej prowadzi do Forsta, który w ogóle nie utrzymuje kontaktu z inspektorem i nikt nie wie gdzie aktualnie się podziewa.

Wiktor tymczasem... jak można było się spodziewać nie żyje ani spokojnie, ani szczęśliwie. Przez pewien czas znalazł się w miejscu i sytuacji, która zmusiła go do zrezygnowania z koszuli w czerwono-czarną kratę. A jednocześnie w sytuacji, która z całą pewnością może wywołać kolejną krytykę braku prawdopodobieństwa niektórych zdarzeń. Mi to jednak zupełnie nie przeszkadza. Prawda jest taka, że przy żadnej z czterech części nie zwróciłam na to większej uwagi – bo przecież to kryminał, od którego oczekuję niczego innego jak dobrej rozrywki, a ją zdecydowanie dostaję! I wbrew powszechnej opinii o „Ekspozycji” to właśnie ona jest nadal moją ulubioną częścią. 

Remigiusz Mróz, tak jak już miało to miejsce we wcześniejszym tomie sięga po rozdziały pisane z punktu widzenia mordercy, a tutaj nawet pisane w pierwszej osobie. Bardzo dobrze „komplikuje” to dodatkowo fabułę. Mam wrażenie, że „Deniwelacja” jest pełna niejasności jak jeszcze żadna cześć Forsta. Dopiero pod koniec książki zaczynamy dostawać pierwsze odpowiedzi. I naprawdę potrzebna jest wtedy chwila, by wszystko sobie poukładać. 

Niejasnością przez znaczną cześć powieści był dla mnie też czas akcji. Długo byłam pewna, że przeplatające się rozdziały dzieją się w tym samym czasie, potem zaczęły pojawiać się wskazówki mówiące, że wcale tak nie jest... Z jednej strony na pewno spowodowało to jeszcze większe zaciekawienie, ale z drugiej... chyba wolałabym wiedzieć. 

Zupełnie podobne odczucia mam odnośnie do zakończenia. Czytając książki Mroza można być pewnym, że na ostatnich stronach nastąpi coś nieoczekiwanego. I dla mnie tak było. Chociaż myślę, że zakończenie „Deniwelacji” mogło być brane pod uwagę przez niektórych czytelników. A ja czuję, że... złamano mi serce. A przynajmniej nadłamano. 

„Deniwelacja” jest nieco inna od poprzednich części cyklu – w końcu Bestii już nie ma, a Forst bez wątpienia choć trochę się zmienił. A pod nieobecność Wiktora to Dominika odgrywa dużą rolę w Zakopiańskiej części akcji. Niezmienne jednak jest to, że znowu dostajemy niesamowicie trzymający w napięciu i wciągający kryminał. A dodatkowo pojawia się w tym tomie świetna warstwa życia prywatnego bohaterów, które bezlitośnie przeplata się ze sprawą. I między innym przez tę mieszankę momentami zastanawiałam się, czy sama jestem jeszcze normalna, kiedy chwilę po tym jak nie mogłam przestać się śmiać, byłam bliska łez – czego przy Forście zupełnie się nie spodziewałam. 

Myślę, że każdy kto polubił komisarza Forsta z poprzednich tomów i tutaj się nie zawiedzie, i będzie zadowolony ze spędzonego z nim czasu.

Komentarze