Nicola Thorne – „Powrót do Wichrowych Wzgórz”

Książkę znalazłam na bibliotecznej półce zupełnie przypadkiem. Chwile zastanawiałam się, nie mając dobrych przeczuć, jednak w końcu zabrałam ją ze sobą z nastawieniem, że najwyżej chociaż trochę się pośmieję. 




Akcja rozpoczyna się prawie 40lat po zakończeniu „Wichrowych Wzgórz” Emily Bronte. Autorka utrzymuje książkę w konwencji oryginału – na samym początku poznajemy Toma Lockwooda, syna pana Lockwooda. Tom przed śmiercią ojca otrzymuje od niego spisaną historię i zostaje zobowiązany, by dowiedzieć się jak dalej potoczyły się losy jej bohaterów. 
Jakiś czas później Tom Lockwood przyjeżdża do Gimmerton, a po kilku dniach wybiera się razem z psem na spacer. Dociera aż do Wichrowych Wzgórz. Tam spuszczony ze smyczy pies wpada między stado owiec, przez co sprowadza na siebie i swojego właściciela gniew gospodarza. Jest to wysoki, dobrze zbudowany i bardzo nie przyjemny w kontaktach mężczyzna. Zaraz potem przed domem pojawia się kobieta i kilkuletnia dziewczynka – Cathy. Gdy Tom w końcu odchodzi, właściciel zwraca się do niego słowami:


– Powiedz im pan – nakazał – żeś widział Antoniego Heathcliffa, słyszysz pan? I że jest tak samo szalony, jak zawsze!

Połączenie imienia Cathy oraz nazwiska Heathcliff robi na nim piorunujące wrażenie. 

Niedługo później Tom dociera do Agnieszki Dean – kobiety, która może mu opowiedzieć dalszy ciąg historii pozostawionej przez ojca. Agnieszka, będąc młodą dziewczyna, przejęła po swojej ciotce pracę w Drozdowym Gnieździe. Mieszkająca sama, starsza kobieta chętnie zaczyna opowiadać...

Katy i Heroton po ślubie przenieśli się do Drozdowego Gniazda, rozpoczynając tam szczęśliwe życie. Hareton został sędzią, a wkrótce na świat przyszedł ich syn Rainton. Niedługo potem Katy znów spodziewała się dziecka. Wszystko zdawało się układać idealnie. Jednak nie do końca. W nowej pani Earnshaw zaczynała się budzić tęsknota za matką której nigdy nie znała, a także charakter Katarzyny. Pod wpływem licznych opowieści o duchach Katarzyny i Heathcliffa dziewczyna coraz więcej czasu spędzała na wrzosowiskach, a później nawet odwiedzała znienawidzone Wichrowe Wzgórza, oczekując od starego Józefa opowieści o matce, którą przecież znał od dzieciństwa. Spędzając wiele czasu w pokoju Katarzyny, Katy znajduje zapisane imię matki wraz z trzema nazwiskami – Earnhaw, Linton, Heathcliff. Dziewczyna uświadamia sobie, że to ona jest tym wszystkim. Piętno wszystkich trzech rodzin wyraźnie się na niej odciska, a Wichrowe Wzgórza stają się jej marzeniem. Zdaje jej się, że dopiero w domu matki osiągnie spokój. 


Hareton zabrania żonie wycieczek do starego domu i postanawia go wynająć. Nowymi mieszkańcami zostają – Dorota Ibbitson, oraz jej syn Jack. Jak się wkrótce okazuje jest on... synem Heathcliffa. Dorota opowiada nam krótko jego dzieje, gdy na trzy lata zniknął z wrzosowisk. On nie wiedział, że ma drugiego syna, a Jack nie miał pojęcia, że jego prawdziwym ojcem nie jest pan Ibbitson. 

Jak można się spodziewać, nie zwiastuje to niczego dobrego. Dorota wyznaje, że zdecydowała się na wynajem domu pod wpływem chęci zemsty na Earnshawach, którzy krzywdzili i poniżali jej ukochanego. Te emocje szybko udzielają się Jackowi, a Katy nie pozostaje obojętna na jego urok. 
W powieści raz, po raz przeplatają się drogi Heathcliffa oraz Earnshawów. Tak jak w pierwowzorze, wciąż miesza się sobą miłość, nienawiść i chęć zemsty, a kolejne zatargi i urazy przechodzą na kolejne pokolenia...




Kiedy rozpoczęłam lekturę musiałam przyznać, że nie jest tak źle jak się spodziewałam. Na pewno dużym plusem jest utrzymanie formy książki, o czym już wspominałam na początku. Dzięki temu wszystko wydaje się bardziej spójne. Również do samego klimatu w zasadzie nie można mieć uwag. Dopiero pod koniec, kiedy opowieść momentami staje się ogólniejsza wszystko lekko się rozmywa, jednak przez większą część trzyma równy poziom. Przez to można powieść po prostu czytać, nie próbując jej ciągle oceniać. Jednak gdyby przyjrzeć się dokładniej... nagle odnaleziony syn i takie, a nie inne sploty zdarzeń powodują, że fabuła zaczyna wyglądać na nieco naciąganą. Trudno uwierzyć w tak długo trwającą walkę między dwoma rodami, zwłaszcza, gdy osoby, od których to wszystko się zaczęło już dawno nie żyją. Chociaż z drugiej strony, co by nie mówić, pasuje to do ich charakterów. 

Jeżeli nie boicie się, że ta lektura zepsuje wasze wrażenie po „Wichrowych wzgórzach”, rozmyje klimat oryginalnych wrzosowisk, a bardzo chcecie poznać dalsze losy bohaterów ukochanej książki i dowiedzieć się kim jest Antoni Heathcliff oraz dlaczego Drozdowe Gniazdo stoi teraz opuszczone... powróćcie do Wichrowych Wzgórz w któreś deszczowe popołudnie. 

Komentarze