Remigiusz Mróz – „Behawiorysta”

W jednym z opolskich przedszkoli pojawia się mężczyzna, który bierze dzieci i przedszkolanki za zakładników, jednocześnie nie przedstawiając żadnych żądań. Sytuacja komplikuje się jeszcze bardziej, gdy okazuje się, że mężczyzna transmituje wszystko na żywo w internecie, na stronie „Koncert krwi”.




Wszystko to obserwuje, najpierw w telewizji, później znacznie bliżej całej sprawy, tytułowy Behawiorysta. Gerard Edling jest byłym prokuratorem zwolnionym dyscyplinarnie. Od czasu sprawy, która przez długi czas pozostaje owiana tajemnicą, żadne służby nie chcą z nim współpracować. Mimo to jego dawna podwładna, Beata Drejer, zwraca się do niego z prośbą o pomoc. 

Edling to kolejny bardzo charakterystyczny i intrygujący bohater stworzony przez Mroza. Tak jak Chyłka, czy Forst mają kilka takich rzeczy po których każdy czytelnik ich rozpozna, tak u Gerarda jest to... nieustanna dbałość o dobre maniery oraz poprawność językową. 

„Behawiorysta” to powieść, która została oparta na dwóch silnych osobowościach – Edlinga i Kompozytora, który w byłym prokuratorze upatruje godnego sobie przeciwnika. Wszystko zaplanował pod kontem znajomości ludzkich zachowań tamtego. Każdy gest Kompozytora jest dokładnie zaplanowany. Ich „relację” można by porównać do tej z trylogii o Forście, pomiędzy komisarzem a Bestią z Giewontu. 

Tak jak już wspomniałam Kompozytor nie wysuwa żadnych żądań. Oprócz jednego. Chce by to społeczeństwo podejmowało decyzje, to właśnie je nazywa dyrygentem swoich działań. Siebie samego stawia zaś na pozycji, z jednej strony pewnego rodzaju przywódcy, chcącego „oświecić” ludzi, a z drugiej jedynie wykonawcy ich woli. 

I tutaj dochodzimy w końcu do kwintesencji całej sprawy. Do działań Kompozytora, które są oparte na tak zwanym dylemacie wagonika. 

Mianem dylematu wagonika określało się szereg hipotetycznych scenariusz, które zakładały, że można uratować jedną lub kilka osób kosztem innych. (…) stoisz przy zwrotnicy i widzisz, że rozpędzony wagonik pędzi na piątkę leżących na torach, związanych ludzi. Możesz w porę skierować go na inny tor, ale znajduje się tam inna osoba. (str. 223)

Przedstawiając w ten sposób sprawę, autor wciąga nas w sam jej środek. Chociaż by się próbowało zignorować pytanie i po prostu czytać dalej, to jednak wciąż aktualnie rozważany przypadek jest gdzieś z tyłu głowy. A gwarantuję Wam, że nie są to pytania nad którymi chciałoby się zastanawiać. Podświadomie zastanawiamy się w stronę której ze strony dylematu byśmy się skłonili,a także nad samym pojęciem sprawiedliwości. Bo czy nie mamy chociaż raz w życiu poczucia, że nie została ona wymierzona tak jak byśmy tego oczekiwali? A co gdyby wziąć ją we własne ręce... 

„Behawiorysta” dzieje się w tempie do jakiego już Mróz zdążył nas przyzwyczaić. Przez znaczną część powieści napięcie wciąż tylko rośnie. Kiedy zacznie się czytać, nie można już odłożyć książki. Koncert krwi wciąż toczy się dalej. W pewnym momencie co prawna tempo akcji znacznie zwalnia i wówczas miałam poczucie wybicia z rytmu czytania, jednak po skończeniu całości myślę, że nie miało to do dużego wpływu na odbiór. Tak samo jak nie przeszkodził mi fakt, że po raz pierwszy od pewnego momentu byłam pewna, że to wszystko musi się właśnie skończyć. Z tego jestem wręcz dumna, po raz pierwszy udało mi się przewidzieć zamiary Mroza! 

Czytając, czy też oglądając recenzje tej książki można niejednokrotnie przeczytać/usłyszeć, że nie jest to lektura dla każdego i zupełnie się z tym zgadzam. Ja bym jeszcze dodała, że oprócz tych, którzy nie lubią krwawych historii, również tym, którzy w swoim otoczeniu mają dzieci albo po prostu są wrażliwi na ich los będzie bardzo trudno. 

Z całego dotychczasowego dorobku Mroza każda z książek wciąga czytelnika, odrywając go od wszystkiego wokół. Ale dotąd jedynie „Ekspozycja” robiła to tak silnie. Stawiała przed ważnymi pytaniami, nie była tylko rozrywką. „Behawiorysta” robi to jeszcze mocniej. 

„Behawiorysta” to książka dla osób o silnych nerwach. Tyle krwi jeszcze u Mroza nie było! Oraz dla tych, które od kryminału oczekują czegoś więcej. „Behawiorysta” to książka, którą zdecydowanie warto przeczytać i która pozostanie w pamięci na długo.

Komentarze