Włodzimierz Odojewski – „Katyń. Milczący niepokonani”

„Katyń. Milczący niepokonani” nie są opowieścią o samej zbrodni, ale o jeszcze jednym kłamstwie z tym morderstwem związanym. O kłamstwie mało znanym, dziś niemal zapomnianym. Inspirującą główny wątek tej powieści była autentyczna historia przełomu lat 1945-1946 próby zainscenizowania w Polsce procesu katyńskiego, mającego uprzedzić proces norymberski i udowodnić jednoznacznie winę Niemców.Opowieść Odojewskiego nie jest wierną rekonstrukcją tej mało znanej historii, jest raczej fabularnym wniknięciem w jej tajemnicę, jest jej literacką interpretacją. (fragment z okładki)




Bohaterem powieści jest Roman. Mężczyzna wraca do Polski z obozu w Murnau. Jeszcze w obozie, ale już po wyzwoleniu, otrzymał propozycje poprowadzenia w kraju procesu przeciwko mordercom z Katynia, gdzie zginął również jego brat Andrzej. Na samym początku przestawiona zostaje nam również sytuacja prywatna bohatera. Bardzo typowa dla Odojewskiego – Roman był zakochany w Annie, która później została żoną jego brata.

Mężczyzna wracając do Polki z trudem orientuje się w obecnej sytuacji. Rozpoczyna pracę w prokuraturze, starając się wprowadzić w życie standardy według których pracował przed wojną. Jednak nie zostaje mu to umożliwione.

Książka bardzo dobrze przedstawia sytuację tamtych osób, a zwłaszcza bohatera, który w czasie wojny był poza Polską. Roman nie rozumie strachu innych, ich obaw. Podobnie jest ze sprawą, którą ma powadzić. Z biegiem czasu rozumie coraz mniej, albo może właśnie coraz więcej... Na pierwszych kilkudziesięciu stornach pada znamienne zdanie: (…) i on tamto wszystko na tej polanie znowu ujrzał, bo przecież widział kiedyś zdjęcia, wiele zdjęć, Niemcy je celowo wśród nich, jeńców w obozie, rozpowszechniali, próbując wciągnąć w swoje kłamstwa (…).

W książce „Katyń. Milczący niepokonani” można znaleźć styl tak charakterystyczny dla Odojewskiego – długie, zamotane zdania, w których czasami trudno odnaleźć miejsce i czas akcji, dialogi wciągnięte w tekst... Jednak tutaj nie jest to aż tak wyraźne jak w książkach z cyklu podolskiego. Dlatego myślę, że osoby, które nie przepadają za takim stylem pisania, tutaj nie powinny mieć dużego problemu z przebrnięciem przez tę powieść, która w dodatku jest niezwykle krótka.

Po „Katyń...” musiałam sięgnąć ze względu na miłość do Odojewskiego i historii. Myślę, że osoby o podobnym goście powinny znaleźć w niej coś dla siebie. Jednak na pewno nie stanie się jedną z moich ulubionych. 

Komentarze