Maria Paszyńska – „Willa pod zwariowaną gwiazdą”

Warszawska Praga w latach dwudziestych i trzydziestych to miejsce gdzie trudno się żyje. To dzielnica biedy, kradzieży i alkoholu. Chodź również robotników i handlu, jednak na to mało kto zwraca uwagę. To właśnie tam w latach trzydziestych pośrodku omijanej szerokim łukiem dzielnicy powstaje Zoo prowadzone przez Jana i Antoninę Żabińskich. 

Maria Paszyńska w swojej powieści głównym bohaterem czyni Piotra. Chłopca, a potem mężczyznę urodzonego na Pradze, wychowywanego przez ojca kieszonkowca i babcię byłą prostytutkę. Życie małego Piotra jest proste – całe dnie spędza z rówieśnikami, a najbardziej szczęśliwy jest, gdy udaje im się zdobyć coś do jedzenia. To się jednak wkrótce zmienia, gdy… chłopiec przez przypadek uczy się czytać. Jego jedynym marzeniem staje się wówczas słoń. Chce go zobaczyć na żywo, móc pracować jako jego opiekun. W Warszawskiej dzielnicy biedy wydaje się to być marzeniem absurdalnym. A jednak… 

Do Piotra jako głównego bohatera z biegiem czasu dołączają kolejne dwie osoby. Autorka wprowadza je w miarę rozwoju fabuły. Pojawia się Żydówka, która straciła pamięć i żydowski lekarz. Przed rozpoczęciem lektury sama nic o nich nie widziałam i… chyba również nic więcej nie powiem. Myślę, że tak najlepiej poznaje się tę historię. 

Bohaterami tej powieści są również Żabińscy. Realne osoby, które nie tylko prowadziły Zoo, zajmowały się zwierzętami, ale w czasie II Wojny Światowej angażowały się również w konspiracje, na terenie ogrodu zoologicznego tuż pod nosem Niemców przechowywali Żydów. 

„Willa pod zwariowaną gwiazdą” to opowieści o miłości. Miłości potężnej, której nie sposób się oprzeć. Miłości, która tak komplikuje życie, że żadne wyjście nie jest ani właściwe, ani dobre. Jednocześnie jest to opowieść, która jakby mimochodem prowadzi nas przez lata międzywojenne, a w końcu przez zawieruchę II Wojny Światowej. Wątek miłosny zdecydowanie wysuwa się naprzód, a jednak trudno mówić o nim oddzielnie, bo dopiero obie warstwy, ściśle połączone dają spójną historię. 

Maria Paszyńska „Willę pod zwariowaną gwiazdą” dzieli nie tylko na rozdziały, ale też na trzy części opisane imionami bohaterów. Każda z nich rozpoczyna się rozdziałem w pierwszej osobie, dzięki czemu poznajemy postaci, zanim zostaną tak naprawdę dodane do głównej fabuły. W czasie pierwszych kilkudziesięciu stron byłam niezbyt zadowolona z takiego zabiegu. Nie przepadam za pierwszoosobową narracją, a szczególnie nie lubię gdy głównymi bohaterami są dzieci (tak, wiem, że to dziwne), więc połączenie tego dla mnie było mieszanką raczej ciężkostrawną. Jednak… moja niechęć, moją niechęcią, a gdy przewróciłam ostatnią stronę byłam absolutnie zachwycona. I przyczyniła się do tego właśnie konstrukcja tej książki. Sposób podzielenia fabuły, rozdziały pozwalające poznać bohaterów niezależnie od czekających ich zdarzeń, były moim zdaniem w przypadku tej powieści strzałem w dziesiątkę, ponieważ już to przyczynia się do ogólnego klimatu. 




„Willa pod zwariowaną gwiazdą” to powieść, o której wiedziałam niewiele w momencie gdzie ją otwierałam. Nie czytałam opinii, opis z tyłu przejrzałam, dodając ją na moją listę do przeczytania a od tamtego czasu do chwili gdy sięgnęłam po nią w bibliotece minęło sporo czasu. Taki sposób czytania wydaje mi się najlepszy w przypadku tej pozycji – podejść do niej bez żadnych oczekiwań i po prostu dać się wciągnąć w tę historię. A jednocześnie dlatego tak trudno było mi napisać tę recenzję, bo na każdym kroku miałam poczucie, że mówię za dużo. 
Jest to również powieść, z którą moja relacja była dosyć burzliwa. Początkowa niechęć zamieniła się w zachwyt. Wszyscy wiedzą, że historia to coś, co mi w duszy gra, a tutaj nie ma nic do czego mogłabym się doczepić. A przy tym wątek miłosny, który z biegiem czasu coraz bardziej mnie porywał i bez wątpienia pozostanie ze mną na długo.

Komentarze