Simon Montefiore – „Saszeńska”

„Saszeńska” Simona Montefiorego wpadła w moje ręce z przypadku. Stojąc przy bibliotecznej półce zwróciłam uwagę na inną powieść tego autora, ale… na jej okładce widniał napis, że niektórzy bohaterowie są już znani z „Saszeńki”. Więc wzięłam „Saszeńkę”. 

Powieść toczy się na trzech planach czasowych. Pierwsza część rozgrywa się w Piotrogrodzie w 1916 roku, druga w Moskwie 1939 roku, a trzecia w 1994 roku. Na samym początku Saszeńka ma szesnaście lat, jest uczennicą Instytutu Smolnego, gdy pewnego zimowego wieczoru, tuż po wyjściu ze szkoły, zostaje aresztowana przez carską ochranę. Córka barona Zeitlina żydowskiego pochodzenia jest zaangażowana w podziemny ruch rewolucyjny i całkowicie oddana sprawie. Z dumą nazywa się marksistką i bolszewikiem. Towarzysząc dziewczynie, obserwujemy jednocześnie ogólne nastroje w mieście, coraz większe zamieszki, a w końcu wybuch rewolucji. Z drugiej strony, opierając się na bogatej rodzinie Saszeńki autor przedstawia skrajnie przeciwną stronę – otoczenie Rasputina zatracone w hedoniźmie. 
Przenosząc się do drugiej części, przenosimy się jednocześnie do zupełnie innej rzeczywistości. Saszeńka jest szanowaną radziecką kobietą. Wraz z mężem, oficerem NKWD, jest całkowicie oddana partii. W Związku Radziecki po wielkim terrorze zdaje się znowu panować względny spokój. Jednak wewnętrzna machina partii i NKWD wciąż działa… 
Trzecia część, ta najbliższa współczesności, toczy się wokół absolwentki historii, Katińki, która niespodziewanie otrzymuje zlecenie od jednego z rosyjskich oligarchów. Matka mężczyzny pragnie odzyskać swoją przeszłość, poznać swoją rodzinę, dowiedzieć się co się z nią stało.




Simon Montefiore będący historykiem z precyzją kreśli przed nami sytuację polityczną Rosji tamtych lat. Zwłaszcza w drugiej i trzeciej części, które są obrazem zbrodni komunistycznego rządu. Sporo miejsca poświęca też konkretnym historycznym postaciom. Czy to wspomnianemu już Rasputinowi, czy później Berii i Stalinowi. Tło historyczne jest ogromnym plusem tej powieści. 

Historia jest plusem, ale czy jest ich więcej? Akcja powieści pozornie rozpoczyna się z przytupem, od aresztowania nastolatki, jednak w pierwszej części akcja z trudem toczy się dalej i nie może się bardziej rozkręcić. Dopiero w drugiej i trzeciej następują fragmenty dużo bardziej wciągające czytelnika. Jednak tak naprawdę książka dla mnie wypadła dość blado. Zwłaszcza jej warstwa fabularna. Myślę, że dzieje się tak ze względu na sposób prowadzenia akcji. Gdyby nic nie zmienić w fabule, a tylko poprzeplatać rozdziały kolejnych części, myślę że powstałoby coś lepszego. A na pewno bardziej angażującego czytelnika, bo tak… momentami bywa przewidywalnie. 

Długo nie potrafiłam wczytać się w „Saszeńkę”, wciągnąć się w historię. Również sama bohaterka praktycznie cały czas pozostawała mi dość obojętna. Nie porwała mnie ze sobą w swoją burzliwą historię. Chociaż absolutnie doceniam pomysł autora, który tworząc Saszeńkę, dziewczynę pochodzącą ze sfery wrogiej bolszewikom, a jednocześnie zupełnie oddaną komunizmowi, prezentuje obraz jednostki wobec partii, aparatu państwowego. Czy jest to powieść dla Was sami musicie zdecydować. Mnie nie zachwyciła, ale wiem, że są osoby, którym przypadła do gustu.

Komentarze