Gabriela Gargaś – „Kiedyś się odnajedziemy”

Od dawna Saga Dobrzyńskich Gabrieli Gargaś była na mojej liście do przeczytania. Ciągle jednak jakoś się nie składało – albo ja wybierałam coś innego, albo po prostu ktoś wypożyczył ją przede mną. W końcu jednak wiosną 2022 roku „Kiedyś się odnajdziemy” znalazło się w moich rękach.

„Kiedyś się odnajdziemy” – co w fabule piszczy?

Powieść rozpoczynamy z Janką, która jest jeszcze dzieckiem, kiedy Wołyń będący jej domem ogarnia coraz większy niepokój. Początkowo są to nieprzychylne spojrzenia, komentarze, a w końcu śmiertelne zagrożenie… Jedenastolatka ucieka z ciotką i malutką siostrą. Los stawia ją przed wyborem, który przerósłby dorosłego, a co dopiero dziecko – ma opiekować się siostrą czy powierzyć ją ukraińskiej kobiecie, by zwiększyć szanse na przeżycie sobie i ciotce…

W tym samym czasie w Warszawie Tadeusz zakochuje się w kilka lat starszej Annie. Kobieta odwzajemnia jego uczucia, ale między nimi stoi Franek, przyjaciel Tadka. Relacja mężczyzn już nigdy nie będzie taka jak dawniej, choć ich życie już zawsze będzie się ze sobą przeplatać.

Historia Janki i Tadeusza to historia ludzi, którzy pokiereszowani przez wojnę starają się budować nowe życie. Cały czas jednak noszą w sobie ból i tęsknotę.


Powieść Gabrieli Gargaś „Kiedyś się odnajdziemy”

Konstrukcja powieści i inne aspekty techniczne

Gabriela Gargaś swoją powieść napisała dość prosto. Choć nie brak brutalnych scen z rzezi wołyńskiej, w całej narracji prowadzonej w trzeciej osobie jest pewna łagodność. W fabule pojawiają się przeskoki czasowe (w jednym momencie nawet dość dużo czasu pomijamy), ale wszystko zgrabnie składa się w całość. Czytając, szybko się do tego przyzwyczaiłam, ponieważ autorka nawet sięgając po zabiegi, za którymi nie przepadam, potrafiła uczynić z nich element idealnie wtopiony w jej styl i klimat powieści.

Moje wrażenia po lekturze „Kiedyś się odnajdziemy”

Autorka podejmuje bardzo trudny element naszej historii i relacji z Ukrainą. Jak już wspomniałam, nie brakuje drastycznych scen. Jednak temat rzezi wołyńskiej nie jest tutaj aż tak intensywny jak u Odojewskiego czy w „Wołyniu”. A przede wszystkim choć jest istotnym elementem życia głównej bohaterki, nie dominuje w całej powieści.

Niezręcznie jest zawsze mówić w ten sposób o książkach podejmujących tematy wojenne, ale… powieść czytało mi się… przyjemnie. Bo taka właśnie jest jej narracja. Miękko prowadzi przez kolejne lata z życia bohaterów, choć tak naprawdę na żadnym etapie nie brakuje im trudnych przeżyć.

No właśnie… przeżyć. Bo z emocjami u mnie było znacznie gorzej. Lubię, kiedy fabuła jest prowadzona w sposób ciągły i dużo w niej emocji – tutaj tak nie było. Bohaterowie przeżywają trudne chwile, ale ich emocje nie zostały mi przekazane. Możliwe, że właśnie z tego powodu nie zostałam fanką głównego wątku miłosnego. Może byłoby inaczej, gdyby narracja pozwoliłaby mi się mocniej zżyć z bohaterami?

Ja co prawda się nie zachwyciłam. Chciałabym dostać więcej treści, opisów i emocji. Myślę jednak, że „Kiedyś się odnajdziemy” może być dobrym wyborem dla osób, które do tej pory omijały tę część naszej historii.

Komentarze

  1. Thanks for turning complex topics into easily understandable and enjoyable reads.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz