autor: Paweł Huelle
tytuł: Śpiewaj ogrody
wydanie: Znak 2014
liczba stron: 320
„Śpiewaj
ogrody” to moje drugie spotkanie z tym autorem Dopiero drugie, ale
na pewno rozpoczynające miłość na długo.
Bohaterem
powieści jest... no właśnie... Huelle nie podaje jego imienia, ani
nie pozwala określić jego wieku w momencie w którym snuje swoją
opowieść. Jednak czas „aktualny” w książce, co
charakterystyczne dla tego pisarza, stanowi jej niewielką część.
Fabuła przede wszystkim obejmuje opowieść bohatera realizowaną z
punktu widzenia kilku... nastoletniego(?) chłopca (to tylko moje
odczucie), a z której wyłania się kolejna warstwa utworu, a z
niej... jeszcze kolejna...
Opowieść
rozpoczyna się przeprowadzką do nowego domu. Jest to idealny moment
do wspomnień. Wszystko rozpoczyna się od wspomnień ojca
dotyczących jego przyjazdu do Gdańska po wojnie i przydziału
mieszkaniowego w domu Niemki, Grety. Wszystko jest uzupełniane o
komentarze podmiotu, czyli chłopca, by wkrótce on sam zaczął
własną opowieść obejmując między innymi rok 1971. Chłopiec
opowiada o swoich wizytach u Grety po wyprowadzce. Samotna kobieta
opowiedziała mu życie swoje i swojego męża – Ernesta Teodora –
niespełnionego muzyka, dokonującego zupełnie przez przypadek
niesamowitego odkrycia, które wiele lat później decydująco
wpłynie na los małżeństwa. Greta w swoich wspomnieniach
przedstawia nam obraz Wolnego Miasta Gdańsk sprzed wojny, opowiada o
festiwalach wagnerowskich organizowanych w Zoppot (Sopocie),
zarysowuje obraz wybuchającej wojny, a później komunizmu...
Wszystko w jej opowieściach dzieje się w cieniu zdarzeń
historycznych, sztuka miesza się z polityką. Jednak, jak już
wspominałam, nie jest to ostatnia warstwa utworu. Stopniowo
wyłaniają się dzieje domu, który Greta zamieszkuje, i który
przez pewien czas był także domem chłopca i jego rodziny. Jest to
historia mroczna, osadzona wokół życia pewnego Francuza...
Książka
jest niesamowita. Dawno nie czytałam czegoś tak doskonałego.
Huelle wytarza niesamowity nastrój, panujący przede wszystkim w
opowieściach Grety, wracających do przeszłości, ale który też
rozciąga się na pozostałe części książki. Nie sposób ukryć,
że lubię takie powroty do przeszłości, zwłaszcza jeżeli gdzieś
w tle przewijają się zdarzenia, które potrafię umiejscowić
(czyt. tutaj II Wojna Światowa, rok 1970...), a dodatkowo pojawiają
się wątki związane ze sztuką... Więcej mi nie trzeba.
Dodatkowo
czarujący sposób pisania Heullego. Co przede wszystkim doceniłam
sięgając po kolejną książkę, która pisana w pierwszej osobie,
w sposób bardzo... dominujący i nachalny uświadomiła mi, że
przecież „Śpiewaj ogrody” też było pisane w pierwszej
osobie... Dopiero wtedy zdałam sobie z tego sprawę, a przecież tak
bardzo nie lubię takiej formy i strasznie mnie ona męczy. Bez
wątpienia jest to forma bardzo wymagająca, a pan Huelle
zdecydowanie doskonale z nią sobie radzi.
Nie umiem się wysłowić jak bardzo jestem zachwycona i oczarowana, więc po prostu... Przeczytajcie!
Komentarze
Prześlij komentarz