„Nie chcesz wiedzieć” to pierwsza powieść Lisy Jackson, jaką miałam okazję przeczytać. Zanim ja po nią sięgnęłam, w dwa dni pochłonęła ją moja mama i bardzo jej się podobało. A jak było ze mną?
Akcja powieści rozgrywa się na niewielkiej wyspie u wybrzeży Oregonu, w miejscu niezwykle specyficznym. Na wyspie znajduje się malutka osada, opuszczony szpital psychiatryczny Sea Cliff, oraz posiadłość Neptune's Gate. Właścicielką sporego domu jest Ava Garrison. Kobieta, gdy ją poznajemy jest cieniem samej siebie sprzed lat. Dwa lata temu, podczas Bożego Narodzenia, dwuletni wówczas, Noah po prostu zniknął, a ona do tej pory nie potrafi poradzić sobie ze stratą synka. Otumaniona psychotropami czuje jak mąż, kuzynka, kuzyni, służba, a nawet terapeutka, próbują wmówić, że najlepiej dla niej byłoby gdyby wróciła do szpitala psychiatrycznego. Ava próbuje wziąć się w garść, przekonać wszystkich, że przecież jest zupełnie normalna, tylko nie m zamiaru pogodzić się ze zniknięciem syna, musi dowiedzieć się, co stało się tamtej nocy.
W tym samym czasie Waytt, mąż Avy, zatrudnia Austina Derna. Mężczyzna ma zająć się końmi, jednak czytelnik od razu dowiaduje się, że to nie tylko oferta pracy sprowadziła go na wyspę. Dern ma swoją własną misję do zrealizowania w tym miejscu. Jaką? Szczegóły pozostaną tajemnicą prawie do samego końca.
Ava próbuje walczyć o swoje życie, o prawdę w sprawie zaginięcia Noaha. Nie wierzy, że jej dziecko może nie żyć. Rodzina wciąż patrzy na nią jak na wariatkę, stara się ją kontrolować. Podczas gdy osoby z zewnątrz, mieszkańcy miasteczka na stałym lądzie, często powtarzają, że ze wszystkimi mieszkańcami Neptune's Gate jest coś nie w porządku. Wkrótce sprawa komplikuje się coraz bardziej – zaczynają ginąć kobiety... Cała okolica, a w końcu i policja zaczynają wiązać tę sprawę z Lesterem Reece'em, seryjnym mordercą, który uciekł dwa lata temu ze szpitala psychiatrycznego na wyspie. Zabójca od tamtej jest swoistą legendą miasteczka i okolicy.
Książka nie wzbudziła we mnie niestety tak pozytywnych odczuć jak w mojej mamie. Akcja ciągnie się niesamowicie i ani wątek kryminalny, psychologiczny, ani romansowy, bo taki też tu się znajduje, nie wciągnął mnie jakoś bardzo. Wszystko wydawało mi się być jakieś... na siłę. Z zakończeniem na czele. Naprawdę trudno było mi napisać ten tekst, bo nawet nie da się wskazać nic konkretnego – thriller okazał się niesamowicie mdły. Początkowo, gdy spojrzałam w książkę od razu zauważyłam, że sposobem napisania różni się nieco od każdej innej, ale nawet to nie stało się plusem. A naprawdę szkoda, bo lubię inne, charakterystyczne style.
Jestem pewna, że nie będę kontynuować przygody z twórczością tej autorki.
Komentarze
Prześlij komentarz