Z książkami Jane Austen było różnie, na tyle, że byłam blisko stwierdzenia, że to zdecydowanie nie dla mnie. „Dumę i uprzedzenie” czytałam chyba po prostu w złym czasie, w czasie pierwsze roku studiów, czego efekt był taki, że... czytałam ją pół roku. „Opactwo Northanger” zupełnie mnie nie zachwyciło. Ostatnio duże lepsze wrażenie zrobiła na mnie „Emma”, a teraz przyszedł czas na „Perswazje”.
Muszę zacząć od tego, że „Perswazje” są chyba wizualnie najpiękniejsze z całej tej serii. Nie mogę się na nie napatrzeć. A porównując je na przykład z „Emmą” robią zupełnie niepozorne wrażenie. Są naprawdę cieniutkie.
Główną bohaterką powieści jest Anna Elliot, średnia córka barona Elliota. Sir Walter jest niesamowicie dumny ze swojej pozycji, przykłada zbyt dużą rolę do własnego wyglądu, a robienie dobrego wrażenia stawia ponad rozsądek, co doprowadza w końcu do finansowych kłopotów. Jego wierną kopią jest najstarsza córka Elżbieta i to właśnie ona jest jego ulubienicą. Z kolei Anna podobna do matki stanowi ich zupełnie przeciwieństwo, przez co w ich oczach nie ma żadnej wartości. Jej jedyną bliską osobą jest przyjaciółka zmarłej lady Elliot, lady Russel. Kobieta kilka lat temu przekonała dziewczynę, by zerwała zaręczyny z kapitanem marynarki wojennej, Fryderykiem Wentworthem...
Kiedy ojciec w końcu decyduje się wynająć majątek wracającemu z wojny admirałowi Croftowi, rodzina przenosi się do Bath, a Anna na pewien czas wyjeżdża jeszcze do młodszej, zamężnej już, siostry Mary.
Do tego momentu akcja zdaje się dłużyć i naprawdę powoli rozkręcać. Jednak tutaj coś drgnęło. Akcja się ożywiła, nieco bardziej skomplikowała. Bo? W okolicy pojawił się brat pani Croft, którym jest nie kto inny, jak kapitan Wentworth.
„Perswazje” nie są pozbawione tego charakterystycznego klimatu powieści Jane Austen. Tak samo jak w innych i tutaj pojawiają się nudnawe opisy, opowieści, które najczęściej odstraszają od klasyki. I tutaj nie obędzie się bez irytujących postaci – jednak z całą pewnością nie można tego powiedzieć o głównej bohaterce (oraz wielu innych osobach). Anna to najzwyklejsza dziewczyna, ufna, ciepła i otwarta. Myślę, że w trzech poprzednich książkach nie spotkałam jeszcze takiej bohaterki – takiej po prostu pozytywnej, której nie da się nie lubić.
„Perswazje” to po pierwsze romans. Można by powiedzieć, że nieco schematyczny, ale czy jakakolwiek książka oparta na motywie miłości, może nie być schematyczna? Po tylu latach eksploatacji wątków?
Ponadto jest to również powieść o tym, że sama wysoka pozycja w społeczeństwie i duma nikomu nie dadzą szczęścia. W przeciwieństwie do innych cech...
Gorąco polecam Wam „Perswazje”. Myślę, że to doskonała książka na rozpoczęcie swojej przygody z Jane Austen, albo też na danie drugiej szansy autorce. Mam nadzieję, że będziecie tak samo oczarowani :)
Kocham Jane Austen i żałuję, że tak mało książek wydała ale akurat w moim przypadku "Perswazje" są na kompletnie ostatnim miejscu...
OdpowiedzUsuń