Sulistrowice. Mroźny, zimowy poranek. Lena znajduje przed domem babci leżącego, młodego mężczyznę. Wkrótce okuje się, że chłopak jest Anglikiem, nazywa się Artur Adams i przyjechał do Polski specjalnie, by porozmawiać z babcią dziewczyny.
Lena ma 33lata i zajmuje się pisaniem reportaży o miejscach wojny. Właśnie wróciła z Syrii i przygotowuje się do wyjazdu do Workuty na Syberii. Dziewczyna odwiedza babcię, która wcale tych odwiedzin nie oczekuje, traktuje wnuczkę ozięble i nigdy nie używa zdrobnienia „Lena”.
Natasza Silsterwitz ma 93lata, po wojnie wyszła za niemieckiego ślusarza, a po jego śmierci wróciła do Polski, gdzie teraz wszyscy nazywają ją starą Niemrą i wyraźnie nie pałają do niej sympatią. To historia kobiety, którą zna jej rodzina. Dla nich Natasza miała proste, zwyczajne życie.
Z jakiegoś jednak powodu kobieta gwałtownie reaguje najpierw na pojawienie się Artura, a później na przedmiot jaki ze sobą przywiózł. Bez żadnych wyjaśnień zabiera Anglika do domu, gdzie w końcu przy kuchennym stole zasiadają cztery osoby i zaczyna toczyć się opowieść...
Opowieść Nataszy zabiera nas do dworku na przedwojennej Wileńszczyźnie. Obserwujemy tam rozterki młodej dziewczyny, która próbuje odnaleźć się w samodzielnym życiu. Towarzyszymy jej, gdy niedługo później zaczyna się wojna, gdy młoda kobieta zakochuje się, a w końcu gdy czuje się zmuszona do dramatycznych decyzji...
Pojawienie się Artura zmusza Nataszę, by wróciła do tamtych wspomnień i spróbowała rozliczyć się z przeszłością. By przyznała się przed wnuczką do prawdziwej siebie. Przed całe życie czuła na sobie ciężar tamtych zdarzeń. Życie osobiste młodej dziewczyny nie ułożyło się tak jak to sobie wyobrażała. Wojna przyniosła jej wiele tragicznych przeżyć, wśród których musiała walczyć o swoje życie. A także pod wpływem emocji wzięła na siebie odpowiedzialność za życie innych.
„Dziewczyna z daleka” to książka pełna historii, ale mimo to nie jest ciężka, przytłaczająca. Losy Nataszy, które dotyczyły także wielu innych ludzi z tych rejonów i nie tylko, i z którymi spotkaliśmy się już na pewno nie jeden raz, nie nudzi, a wręcz przeciwnie. Książka naprawdę wciąga, z zaangażowaniem śledzimy życie bohaterów i przede wszystkim chcemy dowiedzieć się kim jest Artur i dlaczego tak bardzo zależało mu na spotkaniu ze starszą kobietą.
Początkowo moja przygoda z tą powieścią nie zapowiadała się kolorowo. Miałam wrażenie, że styl jakim została napisana stara się mnie rozbawić za wszelką cenę. A to jest jedna z tych rzeczy, których najbardziej nie lubię w książkach. Jednak... im dalej, tym było coraz lepiej, coraz mniej to odczuwałam. Zwłaszcza, kiedy teraźniejszość zaczęły przeplatać rozdziały przeszłości.
Myślę, że „Dziewczyna z daleka” powinna spodobać się każdemu, kto tak jak ja lubi książki pełne historii, zwłaszcza II Wojny Światowej, i kogo tak samo będą cieszyć nawiązania to kultury, sztuki międzywojnia. Jednocześnie jest to również pozycja, która powinna trafić do osób, które do tej pory nie pałały do wątków historycznych zbyt dużą miłością. Tutaj zostały one podane w naprawdę przystępny sposób, a jednocześnie są jednymi z tych, które po prostu warto znać.
„Dziewczyna z daleka” była moim pierwszym spotkaniem z literaturą Magdaleny Knedler, ale na pewno nie ostatnim.
Komentarze
Prześlij komentarz