Lynne Olson, Stanley Cloud – „Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski. Zapomniani bohaterowie II wojny światowej”

Jakiś czas temu nastąpił prawdziwy wysyp książek historycznych o Dywizjonie 303. Trochę wstyd się przyznawać, ale Bitwa o Anglię nigdy nie była najlepiej znaną przeze mnie częścią II Wojny Światowej. Moja wiedza raczej ograniczała się do tego, że po prostu była, a dużą rolę w jej przebiegu odegrali polscy piloci – tyle. Dlatego, kiedy w końcu upolowałam w bibliotece jedną z pozycji na ten temat, postanowiłam mu się bliżej przyjrzeć. 




Uczyliśmy się w szkole o Bitwie o Anglię, o Dywizjonie 303, wiemy, że odegrał niezwykle istotną rolę w czasie ataków Luftwaffe na Wielką Brytanię, a może nawet decydującą, ale to wszystko są tylko mocno powierzchowne informacje. Nie do końca wiemy jak wyglądała sytuacja polskiego lotnictwa we wrześniu 1939 roku, może też nie wiemy jaką drogę odbyli polscy piloci, by dotrzeć do Anglii, ani ile musieli mieć w sobie cierpliwości zanim w końcu pozwolono im zasiąść za sterami Spitfire’ów i i Hurricane’ów. 

Nie jestem w stanie zweryfikować przedstawianych informacji zawartych w książce „Sprawa honoru. Dywizjon 303 Kościuszkowski. Zapomniani bohaterowie II wojny światowej”, bo przecież sama dopiero chciałam dowiedzieć się czegoś więcej, ale można odnieść wrażenie, że autorzy podeszli do tematu dość skrupulatnie. I przede wszystkim z rozmysłem, nie tworząc tylko książki o samej Bitwie o Anglię z bohaterami wyrwanymi z kontekstu, ale kreśląc ich losy szerzej, a przede wszystkim również losy samej Polski – poczynając już od rozbiorów, Powstania Kościuszkowskiego i zasług Kościuszki w Stanach Zjednoczonych, a kończąc na stworzeniu z Polski państwa satelity względem ZSRR i w końcu na okrągłym stole. Dzięki temu nie czytamy suchych faktów, ale poznajemy prawdziwych ludzi z ich przeszłością, gdy marzyli o lataniu, i przyszłością, gdy po uwielbieniu przez Brytyjczyków, przyszedł czas w polityce, gdy pamiętanie o roli odegranej przez Polaków i sama ich obecność stały się niewygodne. 

Dwoje amerykańskich autorów przedstawia losy Polaków chcących walczyć po stronie aliantów w sposób niezwykle emocjonalny przez co czyta się to naprawdę dobrze. Nie czuć historycznej ciężkości. Jeśli ktoś obawia się, że będzie nudno, a język będzie toporny, jak to zdarza się w historycznych publikacjach, to tutaj tak nie jest. Nieco ciężej czyta się jedynie fragmenty skupiające się na czystej polityce, czyli na relacji Wielkiej Trójki. Autorzy dość obszernie prezentują nam kontakty Churchilla, Roosvelta i Stalina i przede wszystkim miejsce Polski w tych rozmowach. Można powiedzieć, że jest to fragment odpowiadający mniej więcej objętościowo rozdziałom poświęconym tylko pilotom. Na pewno spośród prezentowanych wydarzeń z historii Polski, moment kiedy stała się punktem spornym w relacji aliantów jest największy. 

Czy coś mi się nie podobało w tej pozycji? Na pewno zabrakło mi poświęcenia uwagi śmierci gen. Sikorskiego. Wiadomo, że na ten temat można by napisać całą książkę, ale jednak samo odnotowanie faktu to zdecydowanie za mało. Zgrzyt odczułam też, czytając o powstaniu w Getcie Warszawskim. Kiedy doczytałam osobno więcej na temat, okazało się, że miałam rację, czując, że nie do końca wszystko tutaj wyszło – autorzy nie do końca wiernie przedstawili przebieg wydarzeń i znacznie wyolbrzymili opór Żydów. Czy to wielkie uchybienia jak na książkę historyczną? Ja bym chciała, żeby było perfekcyjnie. Ale w gruncie rzeczy nikt nie wmawia tutaj rzeczy, które nie miały miejsca, więc można by uznać, że wszystko jest porządku.




Biorąc pod uwagę fakt, że „Sprawa honoru...” powstała za granicą i przede wszystkim jest kierowana do tamtejszych czytelników, to cudownie, że takie książki powstają. Ilość informacji zawartych w tej pozycji, względem wciąż nie najlepszej świadomości o sytuacji Polski w czasie II Wojny Światowej za granicami, jest ogromna. Dla Polskiego czytelnika to również będzie ciekawa lektura. Niektóre tematy można uznać za potraktowane nieco powierzchownie, ale gdybyśmy chcieli wszystko skrupulatnie pogłębić, by każdy polski czytelnik mógł się dowiedzieć czegoś nowego, ta książka nigdy by się nie skończyła. A czy jest to dobry wybór na pierwsze spotkanie z Dywizjonem 303? Ja z całą pewnością nie czułam się ani znudzona, ani przytłoczona i absolutnie nie żałuję, że mój wybór padł na ten właśnie tytuł.


Komentarze